Mrugnęła do Królowej okiem i chrząknęła znacząco.
- Witaj Gerardzie.
Powiedziała z delikatnym wyrzutem.
Offline
Valide
Gerard odwrócił się jak na komendę. Spojrzał zdziwiony za Cesarzową, po czym szybko podszedł i wykonał głęboki ukłon.
- Witaj, miłościwa pani. Wybacz, że nie nadszedłem od razu. - powiedział szybko, z twarzą czerwoną jak burak. On, zwykły, nieświadomy krasnolud wezwany przez Cesarzową. W głowie mu się to nie mieściło.
Offline
Valide
Parsknęła cichutko, tak że nikt nie dosłyszał. Z wielkim trudem zachowywała kamienną twarz, spoglądając to na Krasnoluda, to na Cesarzową. Ooj, będzie się działo.
Offline
Dyskretnie puściła oko do Shiry.
- Krasnoludzie, zapewne wiesz, iż otwarty jest nabór na pomocników mych, rządzących krainami?
Spytała z 'surową' miną.
Offline
Valide
- Tak, miłościwa pani. - powiedział pokornie, stale w ukłonie ,prawie całując stopy Cesarzowej.
- Wysłałem zgłoszenie na malarza ścian. - dodał cichaczem, nadal czerwony niczym piwonia. Wystająca z kieszeni butelka piwa dawała wrażenie iż jest pijany.
Offline
Valide
Zaklęła cicho pod nosem i ukłoniła się grzecznie zgromadzonym. Obowiązki ją wzywały, więc nie miała zbytnio czasu na przyjemne pogaduszki na rynku. A jakże by chciała ten czas mieć! Westchnąwszy z żalem, odwróciła się na pięcie i pomaszerowała brukowaną uliczką prosto do zamku swego, gdzie to miała się ów sprawami zająć. Głośny stuk obcasów słyszalny był tylko przez chwilę, by sekundę później zostać zagłuszonym przez panujący na rynku gwar.
Offline
- Najpierw wróć do pozycji stojącej.
Zaproponowała.
- Niniejszym mianuje cię Głównym Malarzem Świata, etc., etc.
Z żalem spojrzała za Shirą.
Offline
Valide
Najpierw się wyprostował, a potem spojrzał zdziwiony jak troll widzący dzidę w ręce wojownika. Po chwili ucałował rączki miłościwej pani.
- Dziękuję, wspaniała. Dziękuję. - mruczał, cmokając jej rączki. Przy czym strasznie ją łaskotał brodą.
Offline
Fakt. Miałą łaskotki.
- A teraz idź do swych... eeee... obowiązków.
Powiedziała i z dumną miną ruszyła za Królową.
Offline
Valide
- Tak zrobię. - zawołał za nią, po czym... przewrócił się o własny topór. Szybko wstał, oprawił ubranie, i ruszył w stronę... sam nie wiedział jaką. W każdym razie szedł. Jak pijany. Flaszka chwilę później wylądowała w ręce krasnoluda, a jej zawartość w jego brzuchu.
Offline